piątek, 21 kwietnia 2017

✄---DIY, tuleje na akcesoria do włosów ✄---

Chcę wam przedstawić pomysł na uporządkowanie gumek do włosów: swoich, waszych córek, żon, dziewczyn...


Nie pamiętam, jak wpadłam na ten pomysł, ale radzę wam spróbować. Jak widzicie na zdjęciach, to są to tekturowe walcowate rurki/ tekturowe tuleje. Te od papieru toaletowego się nie sprawdziły u mnie, ponieważ są za krótkie i zbyt giętkie :) A te akurat są po woreczkach na kupki dla mojego psa..... Taaaa... wiem, że to trochę kiepski pomysł o tym pisać, ale jest to jeden z przykładów, jak zrobić coś z niczego ;) Ponadto zauważcie, że jak opleciecie gumkami te tuleje, to ich nie widać (po lewej zostawiłam wam widoczny kawałek, żebyście wiedzieli, że nie zmyślam), a tylko wy wiecie skąd się wzięły! Ważne, że macie porządek w łazinece, czy w pokoju. Jeśli oczywiście macie tyle gumek, co ja, albo i więcej. Jeśli lubicie kolory i posiadacie tyle różnych, że nie widać, co macie, to na bank wam się przyda ta metoda uporządkowania akcesoriów do włosów! 

Zamiast takich tekturowych tulejek radzę spróbować np. z plastikowymi rurkami. Zależy, co macie dostępne pod ręką. Ruszcie głowami, co może być przydatne do realizacji tego pomysłu, może rolka po papierze do pakowania, po ręcznikach papierowych (choć z reguły są cienkie), a może po taśmie dwustronnej- zależy jakiego jest rozmiaru i wtedy trzeba skleić kilka, aby wyszło coś wyższego, a może nie potrzebujecie aż tyle miejsca... :)


Jak widzicie, to te tuleje nawet są bardzo pomocne przy utrzymaniu maszynki jednorazowej do golenia, grzebienia, czy spinek do włosów. Radziłabym je jednak postawić w plastikowym piórniku, czy w innej skrzynce/ szufladce, aby się zwyczajnie nie przewracały. 
Zobaczcie, jak wyglądają takie na sprzedaż: https://centrumpakowania.com/168-Srednica-60mm

Tu podsyłam z kolei link do strony Castorama, gdzie możecie znaleźć kilka pomysłów więcej. Do czego mogą przydać się jeszcze tekturowe rurki? https://www.castorama.pl/inspiracje-i-porady/narzedzia-i-artykuly/narzedzia-do-ciecia-i-obrobki/nozyczki/do-czego-wykorzystac-rolki-tekturowe.html.

niedziela, 2 kwietnia 2017

Revlon Colorstay 24h, Rimmel Wake Me Up

Kochani dzisiaj przedstawiam wam najlepsze moje podkłady, jakie udało mi się wypróbować za życia. Po ponad 15 latach, które upłynęły mi na szukaniu właściwego podkładu znalazłam te, które podbiły moje serce. Na pierwszym miejscu bezwarunkowo Revlon Colorstay (cena na podlinkowanej stronie bardzo dobra!), a na drugim Rimmel Wake Me Up- w zależności od moich aktualnych potrzeb. Oba mają szklane opakowania i 30ml fluidu.



Podkład firmy Revlon, Colorstay o nr 150 Buff jest dla mnie najlepszy. Jest jeszcze jaśniejszy odcień Ivory, ale ten uważam jest przeznaczony dla porcelanowej cery. Podkład ten jest dla mnie idealny chociażby z tego powodu, że jest wystarczająco kryjący (choć i tak punktowo muszę używać kamuflażu w kremie firmy Catrice), nie tworzy efektu maski, szybko zasycha i ładnie wtapia się w skórę tworząc z nią jedność. Naprawdę do zmycia makijażu trzyma się tam, gdzie jego miejsce i nic go nie ruszy (nie sprawdzałam podczas sztormu, śnieżycy, czy ogromnej ulewy). Szukałam dość długo takiego podkładu, a że mam problematyczną cerę, to musiał to być podkład kryjący. Zazwyczaj kosztuje 70zł, ale w promocji 2 za 1 lub na allegro można kupić za 22,50zł, czy 30zł (zależy jaki odcień, bo niestety nie wszystkie można nabyć w takiej cenie przez internet), czyli standardowa cena podkładu (a na ceneo 26zł), który można kupić stacjonarnie i nie jest on z tzw. wyższej półki. Bardzo go lubię, ponieważ nie zapycha porów, jest lekki, co da się odczuć w ciągu dnia i przy nakładaniu. Uważam, że nawilża moją cerę. Standardowo pokrywam podkład również pudrem w kamieniu, ponieważ nie lubię, jak twarz mi się świeci. Twarz z samym podkładem, a bez pudru wygląda tak, jakby była cały czas spocona, co jest uważam obleśne delikatnie mówiąc. Efekt, jak po wyjściu z basenu co najmniej, choć zdecydowanie gorzej... Nie wiem, jak wy, ale mnie to nie przekonuje. Lubię wyglądać nienagannie, dlatego matowa cera z lekkim różem i rozświetlaczem przy kościach policzkowych- lubię to! 



Na zdjęciu powyżej widać, jak Colorstay- od góry jest prawie niewidoczny na skórze- tak, to są 2 swatche! Od góry jest roztarty- pięknie wtapia się w skórę, a poniżej jest bardziej skoncentrowany. Można nakładać go partiami, jak wyschnie pierwsza warstwa, to wtedy dokładacie drugą i lekko wklepujecie palcem, gąbką do podkładu lub gąbeczkami do korektora celem wyrównania z pierwszą warstwą, a jeśli trzeba dokładacie korektor i też rozcieracie, aby dookoła pięknie się połączył z podkładem. W innym przypadku będziecie mieć brzydką plamę widoczną gołym okiem. A tego nie chcemy, trzeba włożyć trochę wysiłku, wklepać i wyrównać. Wszystko wymaga czasu, ćwiczeń i cierpliwości ☺

Powiem jeszcze jedną ciekawą rzecz na temat tego podkładu, na którą do końca nie zwróciłabym uwagi, gdybym nie oglądała wideo blogów na YouTube ☺ Jak jedna z blogerek zauważyła, a ja potwierdzam, to warto zwrócić uwagę na rodzaj cery, dla jakiej przeznaczony jest Revlon Colorstay. Na moich zdjęciach- ostatnie opakowanie, jakie kupiłam, to był podkład do cery normalnej i suchej: Normal/  Dry Skin (nie było tego drugiego w "moim" kolorze). Natomiast BARDZIEJ KRYJĄCY jest do cery mieszanej i tłustej: Combination/ Oily Skin. Sprawdziłam i faktycznie tak jest. Mi to pasowało ☜

Revlon na stronie producenta przedstawia nowe opakowania z pompką i 21 odcieni! Ja używałam jedynie tych odkręcanych. Jak już na początku posta pisałam, to opakowania są szklane, co jest plusem, jeśli chodzi o otwarty produkt i styczność zawartości, którą przenosicie potem na cerę. Na temat szklanych opakowań możecie poczytać więcej na blogu www.opakowanianawynos.pl

Jeśli chodzi o pokład Rimmel Wake Me Up, to jest on zdecydowanie delikatniejszy od poprzedniego, czyli mniej kryjący, ale ma też swoje plusy. Mam na myśli fakt, że zawiera delikatne drobinki, które faktycznie optycznie rozświetlają cerę. Podkład ten służył mi bardziej na lato, kiedy moja skóra miała mniejsze problemy. Mieszałam go również z balsamem do ciała, jak jeszcze nie byłam opalona- nakładałam na odkryte części ciała, jak ręce, nogi, szyję, dekolt... Na allegro kosztuje od 24zł do 30zł. Także w podobnym przedziale cenowym, co Revlon Colorstay- w przypadku każdego podkładu radzę sprawdzić w sklepie stacjonarnym, np. w  Rossmann, Natura, czy Super- Pharm odcień na swojej skórze (a nie Pani, która obsługuje klientów... niestety i tak się zdarza) i kupić przez internet- zwyczajnie jest taniej.  



Swatche, jak widzicie są lekko błyszczące, to są właśnie te drobinki, o których wcześniej wspomniałam. Nie przerażajcie się zbytnio, bo one nie są tak bardzo widoczne przy rozprowadzonym podkładzie na twarzy. Zwłaszcza, jak jeszcze pokryjecie podkład pudrem w kamieniu. Pięknie mieniące się iskierki będą delikatnie widoczne w promieniach słońca. Cera jest cudownie promienna i wygląda to zarówno estetycznie, jak i zdrowo. To mi się najbardziej podoba w tym produkcie.
Rimmel ma 6 odcieni tego podkładu, jak się nie mylę i więcej na jego temat możecie poczytać na blogu: http://www.makelifeperfect.pl/2015/09/rimmel-podkad-wake-me-up-w-odcieniu.html, albo na tym: http://agatawnorwegii.blogspot.com/2013/04/rimmel-wake-me-up-recenzja.html.

A teraz pora na porównanie:
- oba podkłady mają szklane pojemniki po 30ml każdy i są w podobnej cenie
- Revlon, którego używam jest bez pompki, co jest minusem, ponieważ trzeba go wylewać odpowiednią ilość na dłoń lub paterę i z tego nakładać na twarz (ciekawe, czy nie zmienili składu tego podkładu- nawet nie czuję, jak rymuję ☺- który jest już produkowany z pompką)
- Rimmel wg mnie nie jest kryjącym podkładem, ale za to ma drobinki
- Revlon jest bardziej kryjący i dłużej się utrzymuje 
- Revlon uważam, że ma zbawienny wpływ na moją cerę, ponieważ po całym dniu jest ona bardziej zdrowa, mniej zaczerwieniona, co wydaje się konkretnym argumentem dla faktu, że nie zapycha porów i daje skórze oddychać
- Rimmel zawiera witaminę C, która również ma właściwości wyciszające, więc to jest również powód, dlaczego go lubię; usuwa też oznaki zmęczenia, niweluje szary koloryt cery
- Revlon ma tyle odcieni podkładu, że na pewno każdy znajdzie coś dla siebie!

Nie wiem, co jeszcze mogę wam powiedzieć na temat tych podkładów. Moim numerem 1 jest Revlon Colorstay i na chwilę obecną zdania nie zmienię, dlatego miałam więcej do powiedzenia na jego temat. Niektórzy rozpisują się co do zapachów. Ja nie zwracam na to specjalnie uwagi, lubię co prawda, jak jakiś produkt przyjemnie pachnie (co może oznaczać jedynie więcej chemii), ale co dla jednych jest zapachem dla innych może być odorem... Jeśli coś mi nie przeszkadza w używaniu- to nie jest to problem. Tyle w tym temacie. Powodzenia w poszukiwaniach tego jedynego...