Moje drugie podejście, co do posta na temat makijażu, który wykonałam sama na sobie.... Pierwsze podejście było tutaj: Make up by me: Inglot, Maybelline Color Tattoo, Loreal Paris i nie wiem, czy wam się podobało i na ile, ale zdjęcia nie do końca były udane. Mam nadzieję, że tym razem wygląda to lepiej, dzięki osobie, która na Facebooku skomentowała mój post i dała dobrą radę dotyczącą zdjęć- dzięki Ci za to, przydała się, jak widać ☺
W pierwszej kolejności zdjęcia, aby wiadomo było, o czym mowa w tym poście:
Nie ma wątpliwości, że każde jest w innym oświetleniu (tak, jak lubię- pokazuję zarówno w sztucznym, jak i w dziennym i sama lubię takie oglądać), a cienie na powiekach prawie się nie zmieniają...
Uważam, że ten makijaż jest dobry zarówno na dzień, jak i na wieczór ze względu na opalizujące drobinki cienia z Inglota. Wiem, że już nie raz o nim pisałam, ale go uwielbiam!!! No i od jakiegoś czasu mam fazę na fiolety ㋡
Druga rzecz, to głównie cienie, przedstawiam cały komplet, potrzebny do wykonania tego makijażu:
* cień do powiek z firmy Maybelline (MNY) Color Tattoo, o wszystkich, które posiadam pisałam bliżej w zeszłym roku, a to jest odcień nr 97 Vintage Plum, ciekawy kolor, z którym można pracować, ponieważ na swatchach poniżej jest lekko roztarty- ten pośrodku, ale możecie go zrobić bardziej intensywnym dodając kolejną porcję cienia (na zdjęciu z towarzystwie od lewej Creme de Rose nr 91 i Endless Purple nr 15). Przy tych kolorach wydaje się być brudny, ale to taka zabytkowa śliwka ㋡
* drugi cień firmy Inglot AMC nr 112- to był mój pierwszy post (!), ponieważ jest także moją gwiazdą:
* kredka do oczu firmy Oriflame, z serii The One, kolor Deep Plum. Automatyczna kredka w odcieniu pięknego, ciemnego fioletu. Wybaczcie, ale fotki kredki nie będę wrzucała, ponieważ jest to zwykła, wykręcana kredka, którą widać na wspólnym zdjęciu powyżej. Fotka przedstawiająca łącznie 3 produkty, dzięki którym ten makijaż powstał. Pokażę wam tylko swatche kredki:
Chcę, żebyście wiedzieli, że to dość trwała kredka. Jeśli od razu się z nią nie pracuje, to po zaschnięciu nie da rady jej zwyczajnie zetrzeć- przykład plamki pomiędzy kreskami na fotce po prawej stronie. Niestety kredka zostaje z nami do czasu demakijażu. Dlatego warto nauczyć się z nią pracować. Dobra jest w zamian za eyeliner, z którym trzeba umieć się obejść, aby zrobić dobrą kreskę na górnej powiece... Co jeszcze? Kredka z Oriflame, serii The One jest dobra również do smokey eye, ale pod warunkiem- raz jeszcze podkreślam, że od razu ją rozcieracie, a nie zostawiacie do wyschnięcia (!) Zatem radzę robić makijaż oczu po kolei każde oko, a nie oba na raz...
Jak zrobiłam ten makijaż? Nie muszę pisać o pełnym makijażu twarzy? Zajmijmy się oczami. Głównie o to chodzi w tym poście. Jeśli macie jednak pytania odnośnie innych części twarzy, to mówcie śmiało. Wracając do oczu, to kolor Maybelline nakładam w załamaniu powieki i rozcieram, ale nie od początku do końca powieki. Chodzi o to, żeby tworzył jakby banana, ale nie łączył się z wewnętrznym, czy z zewnętrznym kącikiem oka. Na nieruchomą powiekę nakładam bazę pod cienie i albo będzie to wasza ulubiona, albo polecam płynny kamuflaż z Catrice, czy bazę do cieni sypkich, brokatów i pigmentów firmy NYX Cosmetics. Ostatnio to ona skradła moje serce ❤ Na bazę nakładamy cień z Inglota, ale uwaga może się sypać! Zależy czym nakładacie i w jakiej ilości. Pamiętajcie, że przy aplikacji cieni sypkich, brokatów, pigmentów najlepiej położyć sobie na policzku chusteczkę higieniczną i lekko ją przytrzymać jedną ręką (pod okiem), a drugą nakładać cień. Unikniecie wtedy drobinek na całej twarzy... Dolną powiekę od początku do końca malujemy kredką i zaraz ją rozcieramy, najlepiej patyczkiem higienicznym, takim do uszu ㋡ Następnie roztartą kredkę pokrywamy delikatnie cieniem, który nam został na pędzlu z malowania górnej powieki- moja rada: malujcie jedno oko po drugim, czyli raz jedna górna powieka, kredka na dolnej i z reszty cienia na pędzlu malujecie dolną jeszcze bardziej rozcierając kredkę. Nakładając kolejną porcję cienia Vintage Plum malujecie łuk na drugim oku i powtarzacie czynności.
Jeśli zrobicie mocną kreskę kredką na dolnej powiece i/ lub rozetrzecie ją dość słabo, a na dodatek dodacie więcej cienia, to gwarantuję, że efekt będzie mocniejszy i już nie na dzień, a na wieczór. Taki akcent + ewentualnie kreska eyelinerem na górnej powiece sprawi, że będzie to mocny makijaż oczu i zdecydowanie na wieczór. Polecam również ten mocniejszy makijaż dla osób z dużymi oczami.
Bez względu na to, czy lżej, czy mocniej pomalujecie oczy, to i tak na koniec zostaje nam wytuszować rzęsy. Ja używam dwóch tuszy na zmianę lub jednocześnie, oba firmy Essence: I Love Extreme i Lash Princess- efekt sztucznych rzęs. Ile razy i jak mocno wyczeszecie swoje rzęsiska, to już zależy od was, od wielkości oczu i od okazji. Jeśli używacie, to można dokleić sztuczne rzęsy- efekt będzie piorunujący! ㋡