Moi Drodzy, ze względu na to, że ostatnio opuszczałam się w pisaniu postów, to teraz nadrabiam :) Dzisiaj opiszę wam w skrócie, jak zrobiłam ten oto makijaż z moim nowym nabytkiem: Maybelline Color Tattoo nr 55- Immortal Charcoal.
Tak wygląda makijaż oczu w świetle dziennym:
tak z lampą, choć też w świetle dziennym :)
Ostatnio bardzo podoba mi się połączenie szarości z kolorem żółtym. Chyba podświadomie zrobiłam ten makijaż :) Ale ważne, że mi się podoba, może wam też przypadnie do gustu. Nie wszystkim połączenie kolorów ciepłych z chodnymi pasuje zarówno do urody, jak i logicznie, ale o to chodzi, aby bawić się kolorami, odkrywać nowe możliwości!
Cały komplet cieni, których użyłam do zrobienia tego makijażu:
Musiałam zrobić zdjęcie od strony z widocznymi kolorami cieni, bo zwróćcie uwagę, że inaczej wygląda pokrywka z kolorem 55, a inaczej spód słoiczka. Kolor, jak sama nazwa wskazuje jest węglowy, choć Immortal Charcoal, to w wolnym tłumaczeniu nieśmiertelny węgiel :) Węgiel z reguły kojarzy nam się z mega czernią, jednak ten "nieśmiertelny" musi mieć związek z rozjaśnieniem koloru, czy nadaniem mu takiej ilości drobinek, aby był optycznie jaśniejszy- taka mała dygresja... Na zdjęciach w internecie są piękne połączenia tego cienia z pigmentami fioletowymi, zielonymi, czy złotymi drobinkami. Jednak teraz zajmijmy się moim makijażem :)
Do wykonania tego makijażu użyłam:
* cienie Maybelline Color Tattoo nr 55 Immortal Charcoal- wczorajszy zakup i od razu przeszłam do rzeczy :)
* cienie Maybelline Color Tattoo nr 35 On and on Bronze- jeśli chcecie poczytać na temat całej mojej kolekcji cieni z tej serii, to zapraszam na post pod tym linkiem: https://gwiazdy-makijazu.blogspot.com/2016/11/maybelline-color-tattoo.html
* pigment z firmy NYX Cosmetics nr 13, jak stare złoto mieniące się kolorami tęczy, nie wiem, czy będziecie widzieć na zdjęciach, jaki ma urok...
* pigment z firmy KOBO nr 507 Gold Dust i choć jest trochę żółty, to można zawsze go optycznie przyciemnić naładając na ciemny cień do powiek.
A teraz opiszę, jak zrobiłam ten makijaż: na przygotowane oko, czyli umalowane brwi oraz nałożony korektor pod oczy- używam Catrice Liquid Camouflage nr 005, z odrobiną białego kamuflażu z firmy Pani Jolanty Wagner (gdyby ktoś był zaiteresowany, to proszę o kontakt, ponieważ zbieram zamówienia i w przyszłym miesiącu będę robić zakupy- to jest sklep dla wizażystów)- pięknie rozświetla cienie pod oczami -nakładam w załamanie powieki mój nowy nieśmiertelny węgiel i rozcieram tak, aby głębia koloru skupiona była w centrum. Chodzi o maksimum koloru nad źrenicą, a blenduję w stronę łuku brwiowego i kącików oczu. Jak trzeba, to dokładam cienia i znowu blenduję. Na ruchomą powiekę nakładam drugi cień z Maybelline, czyli nr 35- Brązowo i na złoto- tłumaczenie nazwy (trzeba oddać, że ciekawe mają nazewnictwo). Na nim ładnie będą się przyklejać pigmenty- jak już pisałam, te cienie to świetna baza pod inne, dlatego nie zawsze stosuję bazę z NYX. Wewnętrzną stronę powiek pokrywam pigmentem z Kobo, a zewnętrzne tym z firmy NYX. Oba staram się zblendować, aby miały ładne przejście. Ostrożnie z pigmentami, jeśli zależy wam na tym, aby twarz pod oczami była bez drobinek, najlepiej matowa, wtedy podłużcie chusteczkę higieniczną, czy inny ręcznik papierowy :) Natomiast mi akurat dzisiaj na tym nie zależało. Nie wiem, czy zwróciliście uwagę na to, co mam na policzkach i pod oczami? To jest kolejna rzecz, o której zamierzam napisać post: perfumowany puder do ciała z Estee Lauder. Nie kupuję tak drogich rzeczy, dostałam w prezencie :) Ale jest niesamowity i ekstra wydajny. Dodałam go nawet do korektora pod oczy i choć się trochę błyszczy, to cienie pod oczami są bardziej rozjaśnione (!) Optycznie jaśniejsze mam ja teraz te okolice. Nieistotne, że puder jest perłowy, bo z daleka tego nie widać. Po drugie jest lato, zwłaszcza na wakacjach można poszaleć, na imprezach z takim blaskiem, choć ja czasem lubię na co dzień, jeśli sytuacja mi pozwala ;)
Wracając do mojego makijażu oczu, to na nieśmiertelny węgiel położyłam trochę pigmentu z Nyx, ale odrobinę, aby te błyskotki bardziej przyciągały wzrok. Jeśli za dużo wam się nałoży, to zawsze można przykryć ciemnym cieniem- oczywiście Immortal Charcoal (po napisaniu tego posta chyba nauczyłam się pisać nazwę tego cienia). Na dolną powiekę nakładam brązową kredkę, rozcieram patyczkiem do uszu i nakładam pigmenty. Ten z Kobo bardziej w wewnętrznym kąciku oczu, a z Nyx w zewnętrznym i trochę na środku. Oba pigmenty łączą się. Od was zależy, czy więcej nałożycie ciemniejszego, czy jaśniejszego na dolną powiekę. Ja mam do linii rzęs nałożony jaśniejszy, a ten z Nyx na pozostałą część. Pigmentem z Nyx podkreśliłam również lekko linię od wewnętrznego kącika oka w stronę łuku brwiowego, powiem szczerze, że ciekawie to wygląda. Kolorowe drobinki, lekko przezroczyste krycie... Sami spróbujcie! Ostatnio nie używałam w ogóle eyelinera, ale postanowiłam teraz zastosować, żebyście zobaczyli mój makijaż z takimi oczami. Po drugie chciałam użyć tego kosmetyku, ponieważ większość z was lubi podkreślić oczy czarną linią, czy to kredką, czy eyelinerem. Na koniec oczywiście wytuszowanie rzęs. Tym razem użyłam jednego z moich ulubionych tuszy: Essence I love extreme.
Powodzenia w czarowaniu makijażem!