wtorek, 1 listopada 2016

Inglot, cienie sypkie

Serdecznie witam na moim blogu :)


Zacznę od prezentacji cieni, które po prostu ubóstwiam!!! 
Jedynym wg mnie minusem jest cena, ponieważ taki słoiczek, choć wystarcza na długo, to kosztuje od 33zł do 39zł. Są dwa rodzaje, najnowszy zwany "AMC Cień do powiek Star Dust" jest droższy. Podaję link do strony Inglota m. in. z tymi cieniami: https://inglot.pl/32-cienie
Cała reszta, to już same zalety, na których się skupimy. Ja posiadam 2 z serii gwiezdnego pyłu i są to numerki 112 i 115, poniżej zdjęcia i swatche tych dwóch skarbów :)





Po prostu muszę się z wami podzielić moimi wrażeniami! Te cienie są po prostu rewelacyjne i mogą być stosowane również do ciała. Opowiem tak szybciutko jeden przykład, jaką furorę zrobiły u mnie w pracy. Rano malowałam oczy i nakładałam ten cień opuszkiem palca. To, co zostało mi na dłoni roztarłam na przedramieniu. Ze względu na fakt, że było to lato, krótki rękaw, te sprawy, to drobinki mieniły się przecudownie w promieniach słońca i w sztucznym świetle. Koleżanka, jak zobaczyła, że coś mi się mieni na skórze, koniecznie chciała wiedzieć co to jest! Sama sobie przypomniałam po dłuższej chwili, co mam na ręku- roztarte cienie Inglota... patrzyłam z niedowierzaniem.. Zobaczyłyśmy te iskierki bardzo wyraźnie dopiero podczas lunchu, w sztucznym świetle. Natomiast przy świetle dziennym, bez bezpośrednich promieni słońca skierowanych na skórę, te drobinki były jedynie widoczne dla mnie. Powiem tak, ten jaśniejszy cień (nr 115), nałożony na jasną bazę jest dość subtelny i jak wcześniej pisałam, to dopiero w promieniach słońca i w sztucznym świetle mieni się, jak skarby, które zawsze nam się marzą :) To jest po prostu nie do opisania, to trzeba zobaczyć na żywo! Proponuję podejść do stoiska Inglota i wykonać kilka swatchy na dłoni, ponieważ wiem, że jeśli kochacie wszystkie drobinki, iskierki, mieniące się barwami tęczy, to zakochacie się w tych cieniach! Jest tyle kolorów- tak dużo, a zarazem tak niewiele ;) że ciężko się zdecydować na to, jaki kolor wybrać. Zaproponowałam nawet sprzedawczyni, aby firma spróbowała zrobić mniejsze pojemności i np. po kilka kolorów w pudełeczku, albo wszystkich po trochu, bo chcę mieć je wszystkie! :)

Drugi kolorek jest równie piękny, choć już w odważnej wersji, ponieważ na co dzień do pracy można podkreślić co najwyżej kolor innych, delikatniejszych cieni lub takich z palety barw, które są  od niebieskiego do fioletowego włącznie.. uwierzcie mi, że jak nie byłam od razu przekonana o ich zakupie, a powiedziano mi, że ten kolor ma potencjał (nie ukrywam, że długo zastanawiałam się, jaki kolor wybrać) i jak na pierwszy rzut oka nie wygląda tak cudownie w porównaniu do reszty "kolegów", to na pewno w nim się zakocham.. Słuchajcie, powstrzymałam się przed jego zakupem, bo nie byłam przekonana na 100% że mi będzie pasował. Nie uwierzycie zapewne, jak powiem, że wyszłam z galerii, a idąc do drugiej myślałam o tym cieniu całą drogę! (jak zapewne niektórzy z was wiedzą, że przejście z Blue City do Reduty nie trwa długo :)), to w Blue kupiłam w Inglocie ten cień, już nie myślałam, ile kosztuje, ale jak i kiedy go wypróbuję ;)

PS.
Dodam, że cienie te mogą być nakładane na całą powiekę lub jedynie w wewnętrznym kąciku oka, aby rozświetlić spojrzenie i dodać magii spojrzeniu :) Jak już wspomniałam powyżej, to możemy rozetrzeć je na skórze ciała: na rękach, na dekolcie, wedle swojego uznania i musicie wiedzieć, że całkiem dobrze się trzymają, jeśli nie przecierać skóry w tym miejscu, gdzie znajduje się kosmetyk. Nie potrzeba ani balsamu, ani kremu, ani fluidu, żadnej bazy na skórę. A do tego wszystkiego są bardzo wydajne! :)

Chciałabym ostrzec przed wyborem tego cienia z nr 115, jeśli będziecie się wahać między tym, a innym bardzo podobnym. Wybór jest trudny, ale proszę się zasugerować drobinkami w kolorze lekkiego fioletu przy nr właśnie 115 i drobinkami różu, w podobnym, nie pamiętam numeru.. jednak leżą obok siebie i naprawdę są niemal identyczne. Ja jednak musiałam znaleźć różnicę między nimi, a wiecie dlaczego? Bo "diabeł tkwi w szczegółach" ;)


29.03.17r.- aktualizacja
Dodam, że aktualnie mam na jego punkcie fioła i maluję się nim nawet do pracy ㋡ Jeśli jeszcze nie widzieliście mojego makijażu z tym cieniem, to zapraszam na stronę: https://gwiazdy-makijazu.blogspot.com/2017/03/make-up-by-me-inglot-maybelline-color.html, a w kolejnym poście troszkę również brał udział, nie ukrywam...: https://gwiazdy-makijazu.blogspot.com/2017/01/make-up-by-me-inglot-maybelline-color.html
Mam nadzieję, że się podoba, a przynajmniej zapodałam jakiś pomysł, w jaki sposób można go użyć, do jakiego rodzaju makijażu, aby nie był za mocny 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz