Moja kolejna gwiazda! :)
Ciekawym, niezmiernie fantastycznym wręcz wynalazkiem jest pyłek, pigment, brokat- nie wiem, jak nazwać ten produkt, ponieważ wszystko pasuje :) z Inglota, nr 66. Choć wydaje się go być dość mało, to jest bardzo wydajny! Naprawdę mam go dość długo, nie pamiętam kiedy kupiłam i niewiele ubyło do chwili obecnej. Produkt jest zapakowany w szklanym słoiczku, bardzo drobno zmielony, jeśli tak można to nazwać ;) Jedynym minusem jest cena, bo kosztuje 41zł. Podaję link do strony Inglota: https://inglot.pl/kosmetyki-wielofunkcyjne/29-ozdoby-do-ciala-silver#/ozdoby_do_ciala_silv-66
Spójrzcie na zdjęcia poniżej, jak zwykle starałam się uchwycić prawdziwy odcień produktu i go podkreślić. Kilka ujęć, każde w innym świetle, pod innym kątem padania:
Osobiście używam go nie tylko do ciała, do tego celu nawet rzadziej, ale częściej do makijażu oczu. Choć producent napisał, że nie nadaje się do makijażu oczu, ze względu na drobinki, które mogą dostać się do oka- trzeba się z tym liczyć, to ja właśnie do tego go stosuję :P Na bazę pod cienie, które aplikuję w wewnętrznym kąciku oczu lub ostatnio mój ulubiony produkt: cienie Maybelline Color Tattoo, o których już pisałam, link znajdziecie tutaj: http://gwiazdy-makijazu.blogspot.com/2016/11/maybelline-color-tattoo.html nakładam właśnie ten brokacik, aby rozjaśnić spojrzenie. Nie powiem, że jest to makijaż dla każdego, bo nie wszyscy na co dzień lubimy błyszczeć, ja akurat lubię :P Naprawdę niewiele potrzeba tego produktu w takim miejscu, ponieważ może nie jest zbyt mocno święcący, to rozjaśnia spojrzenie i w sztucznym lub słonecznym świetle mieni się niesamowicie cudownie, ale nie kolorami tęczy, nie jest tak nachalny i chamski. Nie mogę się nacieszyć jego blaskiem i odcieniem. Długo wybierałam na stoisku Inglota spośród wielu innych pigmentów, cieni, brokatów, ozdób do ciała. Zdecydowałam się na ten, z tego względu, że nie jest ani złoty, ani srebrny. Wybór, jak widać był trafiony :) Jego poświata można rzec jest lekko zielonkawa- choć może to za dużo powiedziane.. Jednak nie jest to czysty, biały, czy srebrny kolor (mimo nazwy produktu 'Silver"), a taki bardziej można powiedzieć naturalny. W świetle dziennym nie jest tak widoczny, jak srebrne brokaty, itp.
Produkt ten można również, bez problemu nakładać na całą powiekę. Na pewno na Sylwestra będzie, jak znalazł :) Oczywiście nie na gołą powiekę a na bazę do cieni, inne cienie, a jeśli macie jakąś super bazę, to się podzielcie odkryciem. Ja ostatnio standardowo nakładam wiele produktów do makijażu oczu, na Color Tattoo :P Jeśli zechcecie użyć Inglot, nr 66 na dekolt, to cudownie rozświetli tę partię ciała. Można też delikatnie, ledwo musnąć kości obojczykowe i przedramiona, ale tego nie polecam do makijażu na co dzień :D W tym celu radzę użyć rozświetlacza. Ja używam pięknego, tworzącego efekt tafli i całkiem niedrogiego illuminator Powder z firmy My Secret. O tym w kolejnym poście :)
Na zakończenie jeszcze jedno zdjęcie mojej gwiazdy, przed wami Inglot nr 66, w kolorze Silver:
PS.
podpowiem wam jeszcze, jak nakładać brokat, pigmenty i cienie sypkie, aby pod oczami nie mieć tzw. pandy :D otóż ja kładę sobie pod okiem kawałek chusteczki, ręcznika papierowego, czy czegoś takiego i jedną dłonią przyciskam delikatnie pod samym okiem chusteczkę, a drugą w tym czasie nakładam coś sypkiego na oko patrząc rzecz jasna non stop w lusterko. Oczywiście zanim zdejmę papierowe akcesorium z twarzy :) to macham rzęsami, aby reszta produktu, która osiadła na rzęsach spadła na ten papier- nazwijmy to sobie wprost. Nawet, jeśli coś nam odpadnie jeszcze od powieki na policzek, to już łatwiej będzie zmieść pędzlem. Powodzenia w testowaniu :)
Malowanie, tapetowanie... ale mi się oberwie ;P
OdpowiedzUsuńCo kto lubi :)
OdpowiedzUsuń