Essence, crystalliced glitter froster for eyes, lips and body- mój cudowny pyłek. Tak się do wszystkiego przyczepia, że nie ma potrzeby stosowania na ciało balsamu, do którego musiałby się doczepiać i nie odpaść :) Oczywiście nie mówię tu o sytuacji, kiedy posypiecie nim skórę, a później się przebieracie, bo wtedy każdy produkt, choć nie wiem, jak bardzo trwały okaże się nietrwały, wiecie o czym mówię....
Poniżej na moich okach ;) makijaż w świetle dziennym, gdzie mam ten pyłek do połowy powieki i w wewnętrznych kącikach oczu. Zależy pod jakim kątem patrzeć, ale odbija światło i pięknie rozświetla te miejsca. Nie jest nachalny, a w sztucznym świetle mieni się kolorami tęczy- to jest to, co lubię :P Powiem szczerze, że choć się do wszystkiego przyczepia, nawet do palców przy otwieraniu, to jestem w stanie mu to wybaczyć, ponieważ ma takie właściwości, że jestem wręcz zakochana, jeśli można powiedzieć o jakimś produkcie w ten sposób :D
Ponadto na brwiach mam: konturówkę w żelu, Inglot
Na rzęsach tusz: Essence, Lash Princess, false lash effect
Ciemny cień w załamaniu powieki to: Maybelline, Color Tattoo nr 96- Chocolate Suede
Zamykany w plastikowym, zakręcanym słoiczku. Choć plastikowy, to jest naprawdę solidny. Zobaczcie sami, co prawda jest oblepiony lekko tym pyłkiem w miejscu zakręcania (zresztą z mojej winy ;)), ale moim zdaniem to w niczym nie przeszkadza :)
Nie wiem, jak długo go mam, czyli jest bardzo wydajny, naprawdę mega wydajny! Kosztował też niewiele, z tego, co pamiętam, to w granicach 15zł (?). Może się mylę, ale to był właśnie okres świąteczny, więc mam nadzieję, że w tym roku firma wypuści również coś równie niesamowitego. Jeśli znajdziecie taki produkt w necie, to dajcie mi koniecznie znać, bo chętnie kupię na zapas, choć ten mi jeszcze się nie skończył. Ponadto ma taki odcień srebra, że idealnie wpasowuje się w świąteczny klimat. Można śmiało powiedzieć, że białe srebro :)
Jak widzicie niewiele jest napisane na odwrocie :) Od czasu zakupu trochę się starł kod kreskowy, ale nie zamierzam sprzedawać, żeby było jasne! ;)
Zobaczcie, jak wygląda mój makijaż pod innym kątem:
To jest to, o czym pisałam, że prześlicznie rozświetla wewnętrzne kąciki oczu i choć przy nakładaniu może się wydać go za dużo, to uwierzcie mi, że z pewnej odległości i w świetle dziennym jest po prostu produktem powtórzę się- rozświetlającym. Wewnętrzne kąciki oczu możecie również rozjaśnić po prostu rozświetlaczem do twarzy, o którym pisałam, jeśli jeszcze nie czytaliście, to gorąco polecam: produkt ponadczasowy, jak dla mnie i wielozadaniowy: Face illuminator Powder
Wracając do Essence, crystalliced glitter froster, to kupiłam go w sklepie stacjonarnym Natura, akurat całkiem przypadkiem. Możecie zobaczyć, jak wygląda w kilku rodzajach oświetlenia i pod różnym kątem padania światła:
Specjalnie dla was mam jeszcze fotkę lekko rozmytą co prawda, ale widać, jak się mienią drobinki tego pyłku w sztucznym świetle, jak tęcza (choć niektórym źle się kojarzy) :D nie jest to chamskie, ale tylko pod pewnym kątem i w sztucznym świetle można zauważyć coś tak pięknego...
Jeszcze na koniec fotka, na której widać, jak pyłek można zapodawać. Ja zawsze wysypuję trochę na nakrętkę, pewnie dlatego jest on wszędzie ;) Ale naprawdę bosko odbija światło! ❤
GORĄCO POLECAM!!! ❤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz